sobota, 17 października 2015

Finkowe growe dzieciństwo

Grać zaczęłam, jak miałam jakieś cztery lata, wciągnęli mnie tata z bratem. Z tak dawnych czasów nie pamiętam zbyt wiele, ale jak dziś pamiętam pierwszy tytuł, w jaki kiedykolwiek zagrałam. Był to Henry's House. Platformówka jak platformówka, jednak tę szczoteczkę do zębów zapamiętałam, jak widać, na całe moje życie.


Pamiętam też, choć tu już w zasadzie tylko tytuł, Midnight, który gościł jeszcze na nieznanym teraz w zasadzie nośniku, jakim jest kaseta magnetofonowa. 
Kiedy zaczynałam grać w gry wideo, PEGI jeszcze nie istniało i raczej rodzice byli bardziej skłonni ufać swoim dzieciom w kwestii odróżniania świata wirtualnego od tego prawdziwego. Mnie w każdym razie niczego nie trzeba było tłumaczyć i już dość wcześnie zaczęłam grać w horrory. Pierwszym z nich był Alone in the Dark wydany w 1992 roku, który nadal pozostaje w kręgu moich ulubibionych tytułów, zwłaszcza ze swoim Lovecraftowskim feelem. Przeszłam tę grę wiele razy i nadal lubię do niej wracać.


Jednak tytułem, który z dzieciństwa pamiętam najbardziej jest Sanitarium, pełna niepokoju przygodówka point 'n' click, której przejście zajęło mi ponad trzy lata. Bardzo nie chciałam korzystać z poradników czy solucji, bo choć lat miałam niewiele, gra ta była dla mnie niezwykle ważna. Może w tamtym czasie zrozumiałam z niej niewiele, bo byłam mała, plus moje umiejętności w zakresie posługiwania się językiem angielskim nie były jeszcze najlepsze. Dlatego przechodziłam ją później wiele razy i za każdym odkryłam coś całkiem nowego. I zapewne jeszcze nie raz odkryję.


Poza tym moje dzieciństwo upływało mi w rytmie Diablo, Postala 2 czy Need for Speed, co zapewne przyprawiłoby o zawał wielu współczesnych rodziców. Jednak temat oznaczeń PEGI to materiał na osobny wpis. Tymczasem zostawiam Was z tymi paroma tytułam i zapraszam ponownie :). Jeśli macie ochotę podzielić się swoimi wrażeniami czy wspomnieniami, piszcie :).


wtorek, 13 października 2015

Witajcie!

Hej,
uznałam, że dobrym początkiem w rozpoczęciu pisania własnego bloga byłoby przedstawienie siebie i swojego planu pisania, przynajmniej w jakimś małym zakresie. Zatem, *odchrząknięcie*, jestem Finka. Po prostu Finka, zwykła osoba, poziom życiowego kalectwa w normie. Dlaczego Finka? Bo od sześciu lat jestem beznadziejnie zakochana w Finlandii, póki co bez wzajemności, ale ja się tam jeszcze znajdę!
O czym będę pisać? O różnych rzeczach, ale jako gracz z zamiłowania od ponad dwudziestu lat, czuję się zobowiązana do pisania o grach, z mojej perspektywy. Czyli zero obiektywizmu, maximum emocji. Będzie radość, będzie narzekanie, będzie hejt i będą zachwyty. Będzie o branży i nie tylko, bo będzie też o Finlandii. I o branży w Finlandii - w końcu nie od czapy jestem Finką. Nie będzie recenzji, przynajmniej nie w klasycznym rozumienia tego słowa, bo to już robię gdzie indziej i nie będę się powtarzać. Jak to będzie wyglądało? Sama do końca jeszcze nie wiem, ale będzie spontanicznie. Bo inaczej nie potrafię. Jeśliś ciekaw, poczekaj na pierwsze konkretne posty i przekonaj się razem ze mną. W każdym razie bardzo się cieszę, że tu jesteś i choć to sieć, jestem trochę zestresowana, więc proszę o delikatne potraktowanie nowicjusza :).
Czy zmienię szatę bloga? Chyba właściwszym pytaniem byłoby "czy w ogóle zrobię mu jakąś szatę?", może, pewnie tak. Technikalia mnie z reguły przerażają, ale pożyjemy, zobaczymy.
Tymczasem witam serdecznie, rozgość się, bardzo mi miło i do zobaczenia wkrótce!

Finka